forum o fantazy i Grach
Forum o Fantazy i Grach
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum forum o fantazy i Grach Strona Główna
->
Gry Komputerowe
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Fantazy
----------------
Gry Komputerowe
Ksiązki i komiksy
Magic: the Gathering
Systemy gier RPG
----------------
D&D
Wiedźmin
Warhammer
Zapomniane Krainy
Inne systemy
Gry
----------------
Komputerowe
Konsolowe
Pomoc i pytania
Screen z gier
Ogólne
----------------
Karczma
Forum
Regulamin Forum
Programy
Archiwum
Śmieszne
Filmy
Ankiety
Nowości
----------------
Gry
Książki i Komiksy
Sesje
----------------
Ogłoszenia o Sesjach
Sesje
Poszukiwani MG\Gracze
Koloseum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Aldarion
Wysłany: Wto 18:26, 31 Sty 2006
Temat postu:
Dla mnie ta gra była wielkim zawodem.Praktycznie zrobiona względnie porządnie do 1/3,potem sieka.System walki bez aktywnej pauzy,walki H&S w złym rozumieniu tego słowa,pomocnicy w drużynie tylko zawadzają,fabuła marna.Całość świata nie trzyma sie kupy,niby miało być średniowiecze,a jest renesans,banda znanych postaci wrzucona bez ładu i składu.System rozwoju postaci tez mi sie nie podobał,bo po co inwestować w kontakty interpersonalne jak charyzma itd.jak to H&S.Pozatym wyśróbowany i nie wywarzony poziom.Miał być Fallout w średniowieczu a wyszedł kiepski H&S.
Grishnakh
Wysłany: Wto 14:57, 24 Sty 2006
Temat postu: Lionheart: Legacy of the Crusader
Lionheart miał z założenia podążać drogą wyznaczoną przez swych słynnych poprzedników, cRPG'i Fallout oraz Arcanum. Według zapowiedzi miał oferować niesamowicie ciekawą fabułę, rozbudowany system rozwoju postaci oraz SPECIAL Fighting System . Wielu graczy rozpieszczonych przez gry firmowane marką Black Isle miało więc słusznie bardzo wysokie oczekiwania co do Lionheart'a. Jak owe oczekiwania ścierają się w konfrontacji z rzeczywistością? O tym za chwilkę...
Fabuła Legacy of the Crusader to powiew świeżości wśród dziesiątków zatęchłych, szablonowych historyjek, jakimi raczą nas wydawcy gier cRPG. Akcja toczy się w średniowiecznej Europie, która jednak w niewielkim stopniu przypomina tę, jaką znamy z podręczników historii. Otóż podczas jednej z krucjat przeciwko niewiernym, które miały miejsce w XII wieku, dowodzonych przez słynnego Ryszarda Lwie Serce dochodzi do wydarzenia, które stawia świat do góry nogami. Lwie Serce zostaje podstępnie namówiony do przeprowadzenia tajemnego rytuału, który uwalnia na świat hordy przerażających stworów rodem z koszmarów sennych. Razem z potworami uwolniona zostaje magia, która przenika wszystkie żywe istoty i zmienia rzeczywistość na zawsze. Po wielu latach zmagań z przybyszami ustanowiona zostaje chwiejna równowaga między tym, co ziemskiego pochodzenia, a tym, co magiczne. Rodzaj ludzki jednak przeszedł drastyczne zmiany. Niektórzy zostali "naznaczeni" przez wszechobecny żywioł. Posiadają oni magiczne talenty, jednak zostają odrzuceni na margines społeczeństwa przez ludzi "czystej krwi".
W takim właśnie świecie przyjdzie nam się zmagać z czyhającym wszędzie złem. Na początku rozgrywki niewiele wiemy o otaczającej rzeczywistości. Jednak wraz z rozwojem fabuły, udostępnione zostają stopniowo skrawki informacji, które możemy połączyć w logiczną całość.
Sama rozgrywka, jak to bywa w grach cRPG, łączy się w dużej mierze z rozwojem naszego bohatera. Zacznijmy jednak od tego, co tygrysy lubią najbardziej - tworzenia nowej postaci. Fani serii Fallout lub gry Arcanum poczują się od razu jak u siebie. Poza standardowymi statystykami, takimi jak siła, charyzma czy inteligencja, oczekuje na nas rozbudowany system zdolności oraz nabywanych umiejętności. Dzięki temu już proces tworzenia postaci będzie miał duży wpływ na to, w jaki sposób będzie prowadzona rozgrywka. Na tyle duży, że przy niektórych konfiguracjach postaci stanie się ona wręcz nieskończenie trudna i uciążliwa. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Dopiero za czwartym razem rozpoczynając grę nową postacią udało mi się wykonać kilka ważnych początkowych quest'ów. Tutaj napotykamy pierwszy zgrzyt. Gra postacią stricte magiczną jest o wiele trudniejsza niż wojownikiem. Czary ofensywne, szczególnie w pierwszych fazach rozgrywki są bardzo słabe i kosztują nieproporcjonalnie dużą ilość many. Gra zupełnie bez czarów jest równie trudna. Przykładowo, według mnie, nie da się ukończyć gry bez ciągłego używania czaru Uzdrowienie, który dostępny jest tylko w jednej z kilkunastu gałęzi magii. Najlepszym wyborem zdaje się być postać, której umiejętności obejmują zarówno posługiwanie się magią, jak i walkę wręcz.
Sama rozgrywka nie odbiega od standardu gier cRPG. Można ją podzielić na dwie zasadnicze sfery: dialog z postaciami NPC oraz walkę z przeciwnikami. Liczba zadań do wykonania i ich trudność jest bardzo różna, w zależności od tego, w jakiej lokalizacji się znajdujemy. Nie jest tego mało, ale nie doświadczymy też ich nadmiaru jak chociażby w drugiej części Baldur’s Gate. W pierwszych etapach gry możemy odnieść wrażenie, że rozgrywka jest skrajnie nieliniowa. Miasto Barcelona, w jakim przyjdzie nam rozpocząć przygodę jest duże, różnorodne, a jej mieszkańcy rozdarci pomiędzy kilkoma walczącymi frakcjami. Zadaniem bohatera jest przyłączenie się do jednej z nich i zdobycie zaufania jej przywódcy. Gdy już to się stanie, wszystkie wątki zbiegają się i gra staje się dość schematyczna i monotonna. Nasza postać jest rzucana od lokacji do lokacji, a w każdej z nich napotkamy nową porcję wrogów oczekujących aż ktoś ich wybije w pień. Konwersacje z postaciami NPC są napisane ciekawie i dowcipnie. Chociaż i pod tym względem Lionheart nie dorasta do pięt Fallout’owi, w którym co druga linia dialogu była prawdziwą perełką w swoim gatunku. Co więcej, niewielka część rozmów ma faktyczny wpływ na przebieg rozgrywki. W wielu przypadkach, niezależnie od tego, którą opcję dialogową wybierzemy, poprowadzi ona do z góry ustalonego przez programistów rozwiązania.
Quest’y same w sobie nie rażą innowacjami i sprowadzają się najczęściej do zlikwidowania jakiegoś wroga lub zdobycia jakiegoś przedmiotu. Miłym akcentem jest to, że programiści dali możliwość napotkania postaci historycznych w trakcie naszej przygody. Pomożemy więc Cervantesowi w walce z wiatrakami, uratujemy muzę Szekspira lub ochronimy Machiavelliego przed nasłanymi zabójcami.
Walka w Legacy of the Crusader jest prowadzona w czasie rzeczywistym. System SPECIAL sprawdził się już w takim zastosowaniu w grze Fallout Tactics, gdzie radził sobie całkiem nieĄle. W Lionheart natomiast walka przypomina już znacznie bardziej potyczki, jakie znamy z Diablo. Całe szczęście, że programiści zrezygnowali z zaserwowania nam wątpliwej przyjemności, jaką jest ciągłe klikanie na potworka przy każdym zadawanym ciosie…
Potyczki, szczególnie z wieloma przeciwnikami jednocześnie, są trudne. Dopóki… nie nauczymy się pewnych trików, które umożliwią bezstresowe pokonanie nawet tych cięższych wrogów. Otóż każdy nieprzyjaciel ma ściśle określony zasięg pola widzenia. Gdy dwóch z nich stoi obok siebie, pierwszy ruszy w naszą stronę ten, do którego jesteśmy bliżej. Podążając w kierunku zgrupowania wrogów małymi "kroczkami", mamy gwarancję, że będą podbiegać do nas pojedynczo. Tutaj mała uwaga co do sztucznej "inteligencji" przeciwnika. Wystarczy powiedzieć, że niezależnie czy mamy do czynienia z dziką jaszczurką, czy rycerzem zakonu Templariuszy, schemat prowadzenia walki przez wroga jest ten sam. Po zlokalizowaniu naszej postaci, pędzi takowy w naszą stronę niczym naspidowana hausfrau przez supermarket, aby tylko znaleĄć się w zasięgu broni (miecza, strzał, pazurów). Po czym rozpoczyna atak, który trwa aż do jego śmierci z rąk bohatera (lub odwrotnie). Zapomnijmy o wyrafinowanej taktyce.
Różnorodność dostępnych broni nie przytłacza. Losowy generator przedmiotów został zaimplementowany, jednak zdaje się on tworzyć tylko po kilka różnych przedmiotów każdego typu. Napotykamy przeważnie jeden lub dwa rodzaje wrogów w danej lokalizacji, a każdy z nich ma szansę upuścić jedynie to, co ma aktualnie przy sobie. Jest to zgodne z logiką (chroni przed przypadkami, w których rój pcheł pośmiertnie upuszcza zbroję płytową), jednak dość monotonne. Gdy dwusetny goblin wypuszcza z rąk sto pięćdziesiąty Długi Miecz, ma się ochotę przetopić to wszystko na szyny kolejowe…
PrzejdĄmy do strony technicznej Lionheart: Legacy of the Crusader. Grafikę sprzed dwóch/trzech lat możemy jeszcze wybaczyć. Ładne obrazki nie tworzą klimatu RPG, o czym możemy się przekonać grając w Diablo lub Fallout. Podobnie jak w tych produkcjach rozgrywka ukazana jest w rzucie izometrycznym, a engine graficzny oparty jest na dwuwymiarowych sprite’ach. Można się natomiast przyczepić do animacji postaci. Nasz bohater (podobnie jak większość NPC’ów i wrogów) kroczy niczym nakręcany żołnierzyk na przyspieszonych obrotach. Same scenerie są ładne i przejrzyste, chociaż może troszkę zbyt statyczne.
DĄwięk, jeżeli działa, jest w porządku. Właśnie… jeżeli działa, bo ma niestety tendencje do nagłych wyciszeń i robienia innych nieplanowanych niespodzianek (testowałem grę na dwóch różnych konfiguracjach sprzętowych i dwóch różnych kartach dĄwiękowych). Muzyka jest przyjemna dla ucha i szybko nie nuży. Efekty są różnorodne, a dialogi "mówione", których jest całkiem sporo, podkładane są przez profesjonalistów ze słyszalnym zaangażowaniem.
Wymagania gry nie są wygórowane jak na dzisiejsze produkcje, chociaż odrobina optymalizacji dla graczy ze słabszym sprzętem byłaby mile widziana. Szczególnie, że po kilku godzinach ciągłej gry (zwłaszcza w trybie dla wielu graczy), Lionheart robi się "ociężały", zapychając zupełnie pamięć wirtualną naszego komputera. Są to jednak wady, które nie przeszkadzają zbytnio w rozgrywce. Nadchodzące uaktualnienia powinny zlikwidować większość niedoróbek.
Ukłonem w stronę graczy jest multiplayer w trybie kooperacji między graczami, a la Diablo. Został on dobrze przemyślany i wykonany. Umożliwia rozegranie kampanii wraz ze znajomymi poprzez sieć lokalną lub Internet. Gracze mogą dołączyć lub opuścić grę w każdej chwili, z możliwością eksportu lub importu swoich ulubionych postaci.
Mimo wielu wad i niedociągnięć Lionheart, dzięki specyficznemu klimatowi, potrafi wciągnąć na całe godziny. Problem w tym, że godzin tych nie będzie zbyt wiele. Doświadczony gracz ukończy grę w cztery lub pięć wieczorów z uczuciem niedosytu. Być może zbyt wiele oczekiwałem po Legacy of the Crusader, jednak nawet nie biorąc pod uwagę chlubnej tradycji Black Isle, gra ta nie wyróżnia się niczym wielkim.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin